Hej!
Jak się okazuje bez muzyki klasycznej w tle po prostu nie umiem pisać. Zaczynałam cztery razy i dopiero teraz po włączeniu Bacha czuję taką przyjemną pełnię.
Właśnie zauważyłam, że mamy już marzec. Co za tym idzie już prawie miesiąc nie było posta. O zgrozo, nie spodziewałam się, że moje poczucie czasu jest aż tak zerowe.
Toteż przybywam do Was z kolejną notką. W zasadzie walentynkową. Bardzo spóźniona, ale jednak. Gdyby nie to, że obiecałam ją sobie to pewnie znów ominęłabym temat. Tak jak to zrobiłam ze świętami :P
Mimo, że tematyka serc i miłości jakieś dwa tygodnie temu wyszła z mody przynoszę Wam swój pierwszy, poważniejszy brelok. Poleży w szufladzie rok i będzie jak znalazł na kolejne Walentynki, ahahah. Najlepsze jest to, że taka czekoladka nie ma kalorii. Zero dodatkowych kilogramów :D
Nawet nie macie pojęcia ile naszukałam się odpowiedniej łapki na wstążkę.
Właśnie, jak minęły Wam Walentynki? Jakieś bombonierki jeszcze zostały? Ahhahaha. Czy może tylko ja wszystko pożeram w bardzo krótkim czasie?
Ten brelok wygląda genialnie! Szczególnie to czekoladowe serce wyszło Ci świetnie :D
OdpowiedzUsuńBardzo ładny brelok! :)
OdpowiedzUsuńAwesome post.
OdpowiedzUsuńStop by my site: Quest bars