29 czerwca 2015

Nie mam czasu- Spontanicznie #3

Dzień dobry!

Witam Was ponownie w moich skromnych progach. Mamy przemiły, spontaniczny poniedziałek. Pomijając oczywiście fakt, że co rusz widzę te charakterystyczne tęczowe, a trochę rzadziej biało-czerwone zdjęcia moich znajomych. To takie...niesmaczne. No bo co, "ustawię sobie tęczowy filtr, niech wszyscy wiedzą jaka to ja jestem tolerancyjna". To chyba nie tak powinno działać, co?
I teraz uwaga, zaskoczenie- dzisiejszy post o tolerancji nie będzie. A bo czemu miałabym jak wszyscy skakać i krzyczeć :D



Czas. Odwieczny wróg każdego z nas. Wiecie, siadacie do książki o 20 i nagle ni stąd, ni zowąd robi się 2. Nie mam bladego pojęcia w jaki sposób to się dzieje. Nawet jak gram w jakąkolwiek grę, to co? Nie mogę zdobyć tyle doświadczenia ile mi potrzeba do awansu bo przecież już północ. No i wychodzi kto po nocach siedzi, żeby nabić level :P
Zgadnie ktoś czemu ustaliłam posty tylko na dwa dni w tygodniu? No? O, ta pani, tak, tak, ta z tyłu. Dokładnie, nie mam czasu na więcej. Ja to w sumie na nic nie mogę go znaleźć. A jak już zdarzy się ta wolna chwilka to prawie od razu sobie ucieka. Co to ma być ja się pytam. Gdzie te moje 24 godziny. Okej, nie bądźmy tacy wybredni- chcę chociaż 12h. 
Czytałam, że to wszystko przez złą organizację czasoprzestrzeni. Toteż postanowiłam się naprawić i kupiłam przeuroczy kalendarzyk. "Dużo rubryczek, jak ja to wypełnię"- pomyślałam pierwszy raz zabierając się za tą swoją czasoprzestrzeń. Dwa tygodnie przebiegły wprost idealnie. Każdy moment wiedział kiedy nastąpić. Dopiero później coś mi do łba strzeliło "po co zapisywać, zapamiętam". Nie zapamiętałam. W rytm było ciężko się wstrzelić, więc kalendarz poszedł w odstawkę.
Powiedziano mi "rób sobie notatki". No to Arbuz poleciał do sklepu, kupił kolorowe karteczki, samoprzylepne, zwykłe, cały stosik. Biurko, półki, nawet trochę ściany nabrały dość jaskrawych barw. I gdyby to jakoś pomogło, to przecież przebolałabym ten zaplanowany bałagan. Niestety i ta próba zakończyła się fiaskiem.
Były jeszcze te słynne aplikacje na telefon, ale tutaj to nawet nie będę się odzywać. Nerwy, nerwy i jeszcze raz nerwy, ahah.
Może to ja jestem jakaś dziwna, nie wiem. Nic na mnie nie działa. Nie dość, że leń to jeszcze niezorganizowany. A przecież się staram.
Na dziś to koniec mojego marudzenia. Poradźcie mi coś może. No i mam nadzieję, że pocieszycie mnie, mówiąc (a raczej pisząc, ale jakie to ma teraz znaczenie) "Arbuziku, nie martw się, nie tylko ty jesteś taką nienaprawialną jednostką".
Nienaprawialne jednostki, łączmy się!


Ktoś chce zużyć kilka minut swojego życia na przyjemne dźwięki? Tak? Proszę bardzo:


26 czerwca 2015

Miś

Ahoj!
Myślałam, że to nie jest w jakimś konkretnym języku tylko takie o, a to słowacki :D
Kolejny raz pisze do Was ze schnącym lakierem na paznokciach. To chyba tak trochę mnie zmusza do czegoś "mniej dotykowego".
Chciałam, żeby post pojawił się wcześniej, ale przecież musiało mnie prawie cały dzień nie być w domu. Nie ma to jak sześciogodzinne chodzenie po mieście i wydanie ponad ponad połowy pieniędzy na jedzenie. No cóż, głód nie wybiera. No i okropnie obtarły mnie buty. Miałam możliwość zmiany ich, ale są zbyt piękne by je odrzucić przez taką błahostkę. One też potrzebują miłości, no nie? Toteż założyłam plasterki i z lekkim grymasem na ustach podbijałam coraz to nowe sklepy.
No, a co tam u Was? Opowiadać mi tu zaraz ;)


Ten miś jest ciastkiem, ale o tym nie wie. Nic mu nie mówcie. Jeszcze zrobi się zły i znajdziecie pierwszego na świecie człowieka zjedzonego przez wyrób modelinowo-cukierniczy :P





Jak Wam się podoba?
Pierwszy raz bawiłam się w rzemykową bransoletkę. I wiem, wiem- szalone zdjęcia.


A teraz oddajcie się cudownym dźwiękom- Ain't nobody


22 czerwca 2015

O przyjaźni internetowej- Spontanicznie #2

Dzień dobry!
Witam serdecznie w ten dość pochmurny poniedziałek. Właśnie schnie mi lakier na paznokciach, więc postanowiłam spontanicznie do Was wpaść.
Nie do końca wiedziałam o czym napisać w tym jakże kreatywnym poście. Uznałam, że samo wyjdzie. I dokładnie tak się stało. Los chciał, żebym znalazła dość prymitywną grę na Facebook'u i tak narodził się pomysł.


Kto zrobił cudny nagłówek?! No kto?!

Przyjaźń internetowa- chyba można powiedzieć, że mam dość spore doświadczenie w tym temacie. Wiecie, kiedy chłopcy ganiali za piłką, a dziewczynki bawiły się lalkami, ja siedziałam przed ekranem komputera. Nie była to dla mnie żadna ujma. Dużo bardziej lubiłam to niż "głupie lalki". Nadszedł moment kiedy to odkryłam pierwszą w moim życiu grę multiplayer. Okazało się, że są ludzie, którzy podzielają moje zafascynowanie tym fantem.
W wieku 13 lat zawarłam pierwszą, trwalszą internetową przyjaźń. No, może nawet nie tyle przyjaźń co kontakt. Codziennie, dzień w dzień, trzynastoletnia dziewczynka włączała komputer tylko po to, żeby porozmawiać z oddalonym o setki kilometrów chłopcem. Od razu rozwieję wątpliwości- nie była to miłość, nic z tych rzeczy, jedynie coś nowego, świeżego. I tak się zaczęło. Z roku na rok przybywało internetowych znajomości. A to przez grę, a to przez jakąś grupę Facebookową. Aż w końcu uznałam, że "hej, spotkajmy się". Wszystko zostało zaplanowane i razem z grupką znajomych stawiliśmy się w umówionym miejscu. Kiedy pani A. przybyła stało się coś, czego kompletnie nie mogłam przewidzieć- zabrakło mi języka w gębie. I to jest chyba największy plus "pisanych" znajomości przez internet- wszystko można przemyśleć przed wysłaniem wiadomości.

To chyba na tyle z mojego szalonego życia.
Cały tekst płodziłam dość długo. Nie jestem do takich przyzwyczajona, wybaczcie, następnym razem będzie lepiej :D
I na koniec oczywiście pytanie- Co Wy o tym sądzicie? Dobre, niedobre?


Zostawiam Was z "Kamieniem z napisem LOVE", a tak, żebyście nie czuli się samotni ;)
\

19 czerwca 2015

Torcik

Szerwusz!
Węgierski ;)
(Macie pojęcie, że za każdym razem muszę sprawdzać, czy w danym języku już się czasem nie witałam, takie poświęcenie, ahah)
Witam w ten cudny, kreatywny piątek. Dokładnie tak, uznałam, że posty będą dwa razy w tygodniu. Na początek i na koniec, a tak, żeby dobrze zacząć i jeszcze lepiej skończyć.

Spędziłam dziś 3 godziny w poszukiwaniu mojego cudownego telefonu. No i jakiejś przyjemnej oferty (i frytki do tego). I co, i co, nowego smartfona, jak nie miałam, tak nie mam. Technologia ma chyba ze mną jakiś problem. Aż szok, że jeszcze laptop nie wybuchł, radio nie spłonęło, a z telewizora nie wyszła potargana dziewczynka. 
Swoją drogą, skoro już mowa o problemach, to założyłam snapchat'a, ahh. Zgadnijcie, jaką mam nazwę. Taki mini konkurs. Do wygrania jest kompletnie nic, a rozwiązanie na końcu postu.


W związku z tym, że ma być kreatywnie, a ja lubię jeść to możecie podziwiać modelinowy torcik czekoladowy.





Taka jestem szalona, że aż wyszłam na dwór, żeby zrobić te zdjęcia, doceńcie :D



A teraz długo wyczekiwane rozwiązanie konkursu- pozytywny_arbuz. No, także jakby ktoś pragnął popatrzeć co właśnie jem, w jakim języku przywitam się w kolejnym poście albo jakie głupoty oglądam, dodawajcie :)

A teraz zostawiam Was z "Wypadniętym chłopcem"- Fall Out Boy:


15 czerwca 2015

LBA- Spontanicznie #1

Dzień dobry!
Dziś w ojczystym języku bo skoro "spontanicznie" to spontanicznie ;)

Od pewnego czasu nie mogę uwolnić się od wrażenia, że blog jest bardzo mocno zamknięty na wszystko poza rękodziełem. W związku z tym uznałam za moją powinność zadziałania. Dlatego też przedstawiam Wam szalenie przyjemną serię postów "Spontanicznie". Jednocześnie będzie to jakby oddzielna kategoria, więc fani handmade'u nie powinni czuć się pokrzywdzeni :P
Blog mi się zrobi mocniej lifestyle'owy, ale trudno, przeżyjemy.

 

Na dobry początek rzucam się nas dość przyjemny temat jakim jest Liebster Blog Award (LBA). To pewnego rodzaju wyróżnienie, za które serdecznie dziękuję Julce.



"Nominacja do Liebster Award jest otrzymywana od innego blogera w ramach uznania za „
dobrze wykonaną robotę” Jest przyznawana dla blogów o mniejszej liczbie obserwatorów,więc daje możliwość ich rozpowszechnienia. Po odebraniu nagrody należy odpowiedzieć na 11 pytań otrzymanych od osoby, która Cię nominowała. Następnie Ty nominujesz 11 osób(informujesz ich o tym) oraz zadajesz im 11 pytań. Nie wolno nominować bloga, który Cię nominował."

Przejdźmy, więc do szalonych pytań, które otrzymałam wraz z pozostałą dziesiątką nominowanych.

1. Na jaki temat prowadzisz bloga? Co głównie na nim umieszczasz?
Staram się, żeby było totalnie kreatywnie, a jak wychodzi widzimy wszyscy.

2.Na co zwracasz największą uwagę prowadząc bloga? Co wydaje Ci się najważniejsze?
W samych postach- ortografia i interpunkcja. Natomiast ogólnie- regularność, nad którą swoją drogą sama pracuję.

3.Jakie są twoje pasje, zainteresowania? Czy łączysz je ze swoim blogiem?
Blog to jedna wielka pasja, zmusza mnie do rozwijania się na prawie każdej płaszczyźnie. O lepieniu z modeliny chyba nie muszę wspominać ;) 

4.Co sądzisz o kupowaniu ubrań i butów tylko znanych marek, sklepów, tzw."firmówek, markowych ubrań?". Myślisz, że metka na ubraniu lub znaczek, logo ma duże znaczenie?
 Nie rozumiem kupowania ubrań "bo metka". Zauważam różnicę miedzy firmówką, a zwykłym ubraniem, ale liczy się to czy dobrze się w nim czuję. Szczególnie ma to znaczenie w przypadku butów.

5.Co sądzisz o ubraniach z ciuchlandów oraz outletów? Ubierasz się tam czasami?
To coś świetnego. Nieraz można trafić na tzw. perełkę, a wtedy emocje przeżywane przez szczęśliwca są nie do opisania. 

6. Jakie blogi(jeśli już)czytasz najchętniej? Lub jakich poszukujesz?
Handmade- o tym czytam chyba najczęściej i najchętniej. Na ładne zdjęcia też lubię popatrzeć ;) 

7. Co sądzisz o wolontariacie, akcjach charytatywnych, bezinteresowności? Czym jest wg Ciebie wolontariat, kim wolontariusz? A może sam działasz?
Każdy rodzaj właśnie bezinteresowności jest czymś niesamowitym. Jednym słowem czysty przejaw człowieczeństwa. Mimo, że sama nie działam to popieram w zupełności.  

8.Jakiej muzyki słuchasz? Może coś z "poprzedniej epoki"?
Zakochana jestem w klasyce. Dźwięki skrzypiec czy fortepianu są dla mnie czymś niesłychanie cudownym. Nie pogardzę też dobrym utworem z innego gatunku. 

9.Interesujesz się sztuką? (Nie musi być koniecznie "poważna", jak to się wszystkim wydaje.)
Jeżeli to co robię tu można nazwać sztuką to jak najbardziej. 

10.Jak wyobrażasz sobie siebie w przyszłości? Jakie studia(jeśli już), może jakiś wyjazd, albo działalność?
Nie wyobrażam sobie przyszłości, pracy, całego przyszłego życia. To pewnie, źle, ale naprawdę nie mam bladego pojęcia co będę robić za kilka lat. 

11. I standardowo: Co sądzisz o moim blogu? Proszę o szczerą opinię ;)
Szalenie ciekawy. Tematyka Hiszpanii mocno niecodzienna co się chwali :D

Nie nominuję, nie zadaję pytań. Wybaczcie, za dużo pisania na dziś.


Oj napisałam się dziś szalenie, aż duma mnie rozpiera. Mam nadzieję, że da się to czytać.
A teraz zostawiam Was z Sarsą: 

9 czerwca 2015

Sernik

Tungjatjeta!
Albański, kto nie wiedział łapa w górę, ahah ;)
Już prawie miesiąc mnie tu nie widzieliście, wybaczcie. Przyznaję się bez bicia- jestem leniwą bloggerką, ahah. No i nie porobiłam zdjęć na zapas i dopiero w tą niedzielę miałam porządną pogodę. Bardzo nie podoba mi się, że nie potrafię utrzymać jakiegoś stałego rytmu pracy. Mimo wszystko liczę na wybaczenie, ahah ;)
Poza tym trochę działo się przez ten "nieblogowy" czas. Na chwilę udało mi się wyjechać z miasta i odpocząć. Wiecie, grille, nie grille. Jakieś festyny też się przyplątały. I jeszcze ten koniec roku szkolnego. Tak mocno wszystko lubi zabierać mi czas.
Muszę znów wyrobić sobie jakiś tam rytm "obrabiam zdjęcia, piszę, wrzucam".
No, a jak tam u Was? Tylko ja mam wszystko tak nieuporządkowane czasowo? Ahaha :)


Sernik na zimno- proste, pyszne, moje ulubione. I jeszcze galaretka, pychota.
No to proszę bardzo, modelinowe ciasto raz:





Zatopiona w galaretce jeżynka przysporzyła mi trochę kłopotu bo jak tu zrobić tyle kuleczek. I jeszcze ta zabawa Fimo Liquid. Bałam się, że wyjdzie nieprzeźroczyście, ale uff, wszystko jest tak jak być miało. 
No, a jak Wam się podoba? :D


To co, teraz piosenka dnia.
Tym razem Major Lazer i DJ Snake.