24 lipca 2015

Lody, lody, lody

Tervist!
A to śmieszne słowo jest po estońsku.
Aktualnie pakuję swoje głupoty do, jak na moje standardy, szalenie dużej walizki.Oczywiście wszystko odbywa się w pośpiechu, więc cały dom wypełnia odgłos klapek biegnących po parkiecie. Jeszcze chwila i będę grzać się na cieplej plaży. Chociaż jak znam życie to spotkam się z wyjątkowo gwałtownymi i ulewnymi burzami. Oby nie bo za cel obrałam sobie opalić się. Muszę zaraz sprawdzić prognozę pogody bo przecież nie pomyślałam o tym aż do teraz. Z takim zorganizowaniem to trzeba trzymać kciuki, żebym się gdzieś nie zgubiła.
No, a co tam u Was? I czy tylko ja nigdy nie wiem czy wszystko spakowałam?!


Dziś zmam dla Was coś chłodnego na ten okropny upał.
O, patrzcie, ta czwórka lodów tak przyjaźnie się uśmiecha. Trzeba sobie sprawić jadalne nie?







Tym razem wyszło trochę więcej zdjęć niż zwykle. Normalnie lodowe szaleństwo.


Swoją drogą, zauważył ktoś jakieś zmiany na blogu? No mam nadzieję, że tak. Mimo, że to straszne głupotki to nasiedziałam się w CSS'ie, oj nasiedziałam (o html'u już nawet nie będę wspominać).

A teraz oczywiście czas na piosenkę dnia:


20 lipca 2015

Zoo- Spontanicznie #5

Dzień dobry!
Czyżby to kolejny Spontaniczny? O rany, nikt się nie spodziewał, totalna niespodziewanka, nie?
Zapytacie, "Arbuzie co ty robiłaś przez ten tydzień, że zapomniałaś o postach, co?!". No, więc trochę sobie odpoczęłam na łonie natury, a konkretnie w uroczym domku letniskowym w dzikim lesie. Tam niestety jedyny kontakt z resztą świata to krzyki bo nawet zasięg w telefonie jest nikły. Nie będę Wam przecież posta wykrzykiwać.
O, no i pierwszy raz od dziesięciu lat ścięłam włosy. Podobno w krótszych mi lepiej. Tak mówią, więc ja też, żeby się nie zamartwiać tak sobie mówię. Szczerze powiedziawszy największy plus to ten przyjemny chłodek odczuwany na karku z każdym podmuchem wiatru.
A wczoraj to sobie do zoo pojechałam i w związku z tym w dzisiejszym Spontanicznym pozachwycam się zwierzakami. Kreatywność!



No i właśnie tak, wczoraj odwiedziłam zoo w Borysewie. Wiecie co zauważyłam? Ludzie przyglądający się zwierzętom czy mają 5, 18 czy 40 lat zachowują się bardzo podobnie. Zainteresowanie, chęć zarówno rozrywki jak i poznawania świata. Z tym, że maluchy krzyczą i płaczą kiedy nie dostają pluszaka ze sklepu z pamiątkami.

W związku z tym, że średnio wiem o czym tu marudzić zostawiam Was z kilkoma zdjęciami.


Czy te kucyki nie są przeurocze?!


Zoo od zawsze kojarzyło mi się z klatkami. Zbyt małymi na potrzeby ich mieszkańców. Tutaj zostałam bardzo mile zaskoczona. Zwierzaki hasają sobie po ogromnych przestrzeniach.


Niedawno urodziły się też małe tygrysiątka. Mogliśmy być świadkami pierwszego ich karmienia pokazowego. Jak możemy przeczytać na stronie parku "Zobaczycie jak opiekunowie dbają o dobrą kondycję swoich podopiecznych oraz jak zwierzęta reagują na ich inicjatywę." Podziwiam ogromne zaangażowanie wspomnianych opiekunów.


A jakie akrobacje wyczyniała piętnastoletnia foka szara o imieniu Dawid. Kompletne szaleństwo.


I te prześliczne alpaczki. Nie wiem jak Wy, ale ja bym w takim futrze nie wytrzymała.

Chyba mi wyszła trochę reklama. Niestety nikt mi za nią nie zapłacił, ale jakby ktoś chciał to jestem otwarta, ahah :D


A dzisiejszą piosenkę wybrała J., prosz:


10 lipca 2015

Babeczki z kremem

Huy!
Filipiński. Jeszcze go nie było, więc proszę bardzo, już jest.
Właśnie wróciłam z rajdu po sklepach i centrach handlowych (w zasadzie jednym centrum, ale ładniej brzmi liczba mnoga, nie?). Nogi mi odpadają. Nie mówiąc już o łydkach. Nie dość, że wczoraj zaczęłam męczyć się z Chodakowską i jej Killerem (chyba już wiem skąd ta nazwa...), to jeszcze 8 godzin spędziłam w niespecjalnie wygodnych butach. I wiecie co- minęłam KFC nawet się nie obracając. W zamian wypiłam wodę i zjadłam frytki, ale bez oleju to jakby ich wcale nie było. Więęęc chyba możecie być ze mnie dumni. Zaraz znów wybywam z domu. Tym razem, żeby spędzić kilka dni na łonie natury. Gdyby nie te rodzinne wypady to pewnie zapomniałabym jak cudownie pachnie las. No i oczywiście jak okropnie można być pogryzionym przez komary :D
Swoją drogą, co tak ubywa obserwatorów co? Coś jest nie tak? Nie wiem no, trochę zaczęłam się martwić, ahah.

A teraz opowiadać mi jak tam u Was. Czynnie czy biernie? Przyznawać się!


Dziś znów babeczki. Z takim kremem jeszcze nie było. W zasadzie pierwsze wykonane przez arbuzowe rączki. Ciężko opanować te szalone tylki, końcówki, rękawy, oj ciężko. No, ale nie poddaję się, nie dam się przecież zastraszyć prawie cukierniczym wyrobom, nie?





Co sądzicie? Da się zjeść?


Dziś kawałek, który słyszałam już chyba wszędzie. Mimo wszystko trzeba przyznać- wpada w ucho jak żaden inny:


6 lipca 2015

Ciemności- Spontanicznie #4

Dzień dobry, dzień dobry!
To znowu ja. Nie spodziewaliście się co? Miałam być teraz w mieście poszukując okularów, które prawdopodobnie popsują mi oczy, ale są zbyt piękne, żebym sobie odpuściła. No wiecie, ten taki chiński szajs ze sklepu "po cztery złote". Jak się dziewczyna uprze to tak jest, no.
W poprzednim poście tyłam to teraz mam zamiar schudnąć. Pobrałam sobie jakąś śmieszną aplikacje z treningiem na telefon i będę się bawić. Podobno jeszcze Killer Chodakowskiej jest fajny. Muszę popatrzeć. A nóż znów zakocham się w ćwiczeniach.
Nie wiem czy zauważyliście, ale mamy poniedziałek. Wiecie co to znaczy nie? Dokładnie, kolejny Spontaniczny Poniedziałek. No dobra, więc już nie marudzę tylko wklejam separator i zaczynamy moje ględzenie :D



Dzisiaj taki trochę ciemny temat. No bo tak, boję się ciemności okropnie. Na szczęście nie zaczynam piszczeć, krzyczeć, skakać czy co tam jeszcze gdy gaśnie światło. Mimo wszystko zawsze trochę się stresuję. Nie chodzi nawet o jakieś permanentne przerażenie czy coś takiego. Wracanie do domu nocą jest okej, ale ciemne, nawet niekoniecznie zamknięte pomieszczenia już nie bardzo. Nie rozumiem tego, no bo kurcze, wiem, że nie ma niczego co mnie "zje", a i tak odczuwam pewnego rodzaju strach przed wejściem w takie mroczniejsze miejsce. O, to pewnie dlatego nie podjadam w nocy. To chyba plus nie?
Muszę się przyznać, że nawet zasypianie jest dla mnie lekkim wyzwaniem. Nigdy nie zapalałam światła przed snem i nadal tego nie robię. Wiecie, a nóż za bardzo się nagrzeje czy coś, różnie mi ma najdroższa rodzicielka tłumaczyła kiedy byłam młodsza. Więc co Arbuz robi, żeby się nie bać? Włazi cały, calutki pod kołdrę. Wszyscy się śmieją bo przecież tam jest jeszcze mniej światła, ale ja czuję się...nie wiem, bezpieczniejsza? Chyba coś w tym guście. Zimą, jak zimą, ale latem taki wybryk jest dość nieprzyjemny. O właśnie, wiecie kiedy jest naprawdę gorąco? Kiedy zamiast pod kołdrą, śpisz pod samym prześcieradłem. Tak było zeszłej nocy. Czymś owinięta muszę być, a nic cieńszego nie znalazłam.
Wiecie co jest najgorsze? Drzwi pokoju, w którym śpię wychodzą na korytarz, a tam stoi szafa z lustrem na drzwiach. Macie pojęcie jaki stres odczuwam za każdym razem patrząc w nie rozkładając łóżko?! Sam korytarz też nie jest jakiś super. To w końcu dość długie, dość ciemne i w zasadzie też dość mocno zamknięte pomieszczenie. Szkoda gadać.
Może nie tylko ja jestem takim cykorem, strachajłem i boidudkiem. Mam cichą nadzieję, że nie :P
Nienaprawialni, łączmy się! (Aż się WITCH przypomina, ach...)


Nie wiem co Wam tu rzucić. Co chcecie? Coś klasycznego? A może jakieś AMV? I tak wstawię to co chcę, pff. No, może ktoś jeszcze pokocha tą piosenkę z odmętów YouTube.


3 lipca 2015

Marchewkowe babeczki

Buna!
Rumuński. Jeszcze chwila i nie będę miała nowych języków do przywitań :o
I znowu cieplutki, kreatywny piąteczek. Co rusz podejmuję wciąż daremne próby opalenia mojej wręcz białej skóry. Popijając Tymbarka przez różową słomkę, przegryzam czekoladowe ciastko. Mówiłam sobie "jedz zdrowo Arbuzku, jedz zdrowo", ale podświadomie pragnęłam pochłonąć ten kawałek rozkoszy. No i sięgnęłam po kolejny. No i brawo, teraz to już na pewno będę gruba. Ahaha, próba osiągnięcia jedzeniowego szczęścia, jest.


Żeby było trochę zdrowiej to mam dla Was marchewkowe babeczki. Szczerze przyznam, to miało być ciasto. Nie wyszło, ale to nie moja wina, okej? To ono nie chciało się układać, kleić i nawet tekstura jakoś dziwnie wyglądała.





W życiu nie widzieliście lepszych zdjęć, wiem. Co tam, że trawa, trawa, trawa.


Chciałam szukać Wam czegoś w porządnego, ale uznałam, że nie ma co sie trudzić. No, więc prosze bardzo, "chińska piosenka" z "chińskiej bajki" :