Ahoj!
Myślałam, że to nie jest w jakimś konkretnym języku tylko takie o, a to słowacki :D
Kolejny raz pisze do Was ze schnącym lakierem na paznokciach. To chyba tak trochę mnie zmusza do czegoś "mniej dotykowego".
Chciałam, żeby post pojawił się wcześniej, ale przecież musiało mnie prawie cały dzień nie być w domu. Nie ma to jak sześciogodzinne chodzenie po mieście i wydanie ponad ponad połowy pieniędzy na jedzenie. No cóż, głód nie wybiera. No i okropnie obtarły mnie buty. Miałam możliwość zmiany ich, ale są zbyt piękne by je odrzucić przez taką błahostkę. One też potrzebują miłości, no nie? Toteż założyłam plasterki i z lekkim grymasem na ustach podbijałam coraz to nowe sklepy.
No, a co tam u Was? Opowiadać mi tu zaraz ;)
Ten miś jest ciastkiem, ale o tym nie wie. Nic mu nie mówcie. Jeszcze zrobi się zły i znajdziecie pierwszego na świecie człowieka zjedzonego przez wyrób modelinowo-cukierniczy :P
Jak Wam się podoba?
Pierwszy raz bawiłam się w rzemykową bransoletkę. I wiem, wiem- szalone zdjęcia.
A teraz oddajcie się cudownym dźwiękom- Ain't nobody
przeuroczy :)
OdpowiedzUsuńTeż sobie zrobiłam zakupy, ale przez internet/ Przynajmniej nie muszę rozstawać się z ciepłym obiadem i kocykiem. xD
OdpowiedzUsuńŚliczny misiu. :D Nie powiem mu, chcę jeszcze pożyć. C:
Ale świetne! :D
OdpowiedzUsuńrilseee.blogspot.com
Śliczny misiaczek <3
OdpowiedzUsuńhttp://tuczarniamotyli.blogspot.com/
Z tego co wiem, w Czechach też się mówi Ahoj :D
OdpowiedzUsuńA misiu wygląda przeuroczo, zwłaszcza te małe słodkie oczka mnie urzekły :3
Śliczny.... mam niesamowitą ochotę go zjeść! "Ahoj" kojarzy mi się tylko z marynarzami , to naprawdę słowacki ?
OdpowiedzUsuń