14 stycznia 2016

Precelki

Cześć kociaczki!
Prawie straciłam dziś palca. Zapytacie jak to się mogło stać. Jedno słowo- unihokej. Ja nie wiem może te kije to one są specjalnie jakoś naostrzone, żeby gładko wbijać się w skórę bezbronnych dziewcząt. Ja nie wiem, może to był jakiś zamach na moją lepiącą osobę. Wiecie "Oho, ona lepi. Nie noszę przy sobie noża to zobaczymy jak to będzie kijem do unihokeja.". Nie wiem, ale kciuk mnie boli i w 3/4 jest w dziwnym odcieniu fioletu. 
A, wiecie co? Odkryłam niedawno co pije Krzysztof Ibisz, żeby się nie starzeć. Lipton z brzoskwinią, no napój bogów. Pewnie tak naprawdę to jakaś ambrozja czy coś.
A co tam u Was? No, chwalić się!
Tym razem wracamy do słodkości. Przedstawiam Wam ciasteczkowe precelki. Jak bardzo bym nie kombinowała to tylko ze złotym łańcuszkiem wyglądają porządnie. Niby precel, a taki wybredny.
 

 

 

 

 
I co sądzicie? :D
A teraz piosenka, do której chcąc nie chcąc się przywiązałam bo właściwie przypadkiem zapętliłam ją na Spotify:

7 komentarzy:

  1. haha! nie no, mega! bardzo mi się podobają :-) Buziaki

    http://nataliazarzycka.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  2. Boskie precele. :D
    Ty ratuj tego palca, żeby Ci nie odpadł. xD

    OdpowiedzUsuń
  3. Świetne są. :)
    U Ciebie unihokej uwziął się na palce, u nas na nasze bezbronne twarze. Zdecydowanie niebezpieczny i ekstremalny sport. :D

    OdpowiedzUsuń
  4. O kurcze, śliczne są! Szczególnie ten z biało-czarną polewą ;) Kiedyś miałam sytuację, że przytrzasnęłam sobie palca w drzwiach samochodu i cały był jakiś bordowo-fioletowy... Ale nie przejmuj się, na pewno niedługo przestanie boleć i wróci do normalnego koloru :D

    OdpowiedzUsuń
  5. Aż chciałoby się schrupać! Szkoda tylko, że nie są prawdziwe ;)

    OdpowiedzUsuń